Powitanie

Jesteś tutaj

”Basia, czy Ty w ogóle za nami tęsknisz?” parę lat temu moja kochana Babcia zadała mi po raz pierwszy to pytanie, które później wielokrotnie powtarzała ze względu na chorobę, ale ten pierwszy raz zapamiętam bardzo dobrze. Odpowiedziałam wtedy niemal oburzona „Oczywiście Babciu! Cóz to za pytanie?!” Jednakże dopiero teraz, z perspektywy czasu widzę, że ta tęsknota za ojczystym krajem zmieniała swoją postać i natężenie.

Kiedy przyjeżdżasz do obcego kraju (dla mnie nie tak obcego, jako że parę lat wcześniej spędziłam rok w Barcelonie, robiąc sobie urlop naukowy na AE w Krakowie, w celu zbierania materiałów do pracy magisterskiej na nota bene temat dotyczący znaczenia e-commerce w Halcón Viajes; jak widać Salamanka była mi pisana); tak więc kiedy wyjeżdżasz za granicę, nie ze względu na poszukiwanie pracy i zostawiasz wszystko: rodzinę, dom, przyjaciół, pracę ponieważ tam czeka na ciebie twoja połówka pomarańczy, na początku nie czujesz tak bardzo tej rozłąki. Nie znaczy to, że taka decyzja cię nie kosztuje, (w moim przypadku to były godziny rozmyślań, modlitw), ale patrzysz na nią niejako z perspektywy twojego szcześcia, a miłość i młodość dodają ci skrzydeł i nie myślisz jak to będzie, ufając, że oczywiście będzie wspaniale i że owszem, bedziesz tęsnić, ale dzięki globalizacji tego świata, połączeniom lotniczym i nowoczesnym środkom komunikacji, ta tęsknota nie bedzie aż taka straszna.

Lata upływają, ty wrastasz w kulturę kraju, który staje się powoli też twoim. Wspaniałe doświadczenie bogactwa dwóch kultur, które potrafią i żyją ze sobą w harmonii. Mimo tego, czegoś zaczęło brakować. Tęsknota za tym co polskie zaczęła rosnąć w miarę jak na świat zaczęły przychodzić dzieci. Od zawsze wiedzieliśmy, że maluchy, choć urodzone w Salamance, z mamą będą rozmawiać po polsku, bo w ich żyłach płynie przecież również polska krew i dobrze by było, żeby mogły komunikować się z ich polską częścią rodziny nie tylko w języku angielskim... poza tym, cóż za szczęście dla takich młodych czlowieczków móc porozumiewać się od maleńkości w trzech językach!

To ciągle wydawało się mi za mało. Również moi znajomi (niektórzy Salmantyńczycy z wyboru jak ja) podsuwali mi pomysły: „musisz zacząć spotykać się częściej z Polakami, bo wcześniej czy później jak dzieci będą słyszeć polski język tylko w domu, mogą nie chcieć się go uczyć”. Spotkania z polskimi przyjaciółmi i znajomymi mieszkającymi w Salamance, zbiegi okoliczności, które ja nazywam palcem Bożym, sprawiły, że co rusz zaczęliśmy odkrywać nowych rodaków.

Jak już wspominałam, w czasie studiów spędziłam rok w Barcelonie i tam, przynajmniej raz w tygodniu, moja noga gościła w lokalach nowo utworzonego Stowarzyszenia Kulturalnego Polsko-Katalońskiego. Było to dla mnie, młodej studentki, miejsce przepięknych spotkań z różnymi ludźmi i które myślę, w jakiś sposób zaowocowały obecnymi pomysłami. Nosiłam się trochę z pomysłem stworzenia czegoś podobnego w Salamance, aż w końcu, przy jednej z kolacji zaproponowałam moim przyjaciołom założenie stowarzyszenia. Jak widać pomysł nie wydał sie w cale odosobniony, bo chyba w głębi serca każdy z nas gdzieś tam nosi te cząstkę polskości, której nigdy nie będziemy pozbawieni, nawet gdybyśmy nie wiadomo jak wtopili się w miłą naszemu sercu Salamankę.

Zaczynamy to dzieło i mamy nadzieję wyciągnąć na światło dzienne wszystkich Polaków, którzy kochają nasz kraj i którzy chcieliby się włączyć w jego promocję właśnie na ziemi „Małego Rzymu”.

Osobiście dziękuję wszystkim już zaangażowanym i zapraszam tych, którzy chcieliby się włączyć w to dzieło przybliżania Salamance Polski.

 

Barbara Gomułka,
Przewodnicząca Zarządu Stowarzyszenia Kulturalnego Salmantyńsko-Polskiego POLAÑOLES

Polecamy

Niektóre linki związane z Hiszpanią i Polską.

Asociación Cultural Hispano-Polaca FORUM

ZAPISZ SIĘ DO NASZEGO
NEWSLETTERA

O Nas

Stowarzyszenie Kulturalne Salmantyńsko-Polskie POLAÑOLES (SKSP) w Salamance jest organizacją non profit, założoną w 2015 roku przez grupę przyjaciół: Polek i Hiszpanów, rezydujących w Salamance.